Jeden z odcinków South Park naśmiewał się z Guitar Hero i mody na
plastikowe instrumenty od Koticka. Tematem przewodnim były narkotyki, które
zrujnowały niejednemu obiecującemu muzykowi karierę. W South Park zamiast
narkotyków Parker i Stone wrzucili grę „Heroin Hero” od której uzależnił się
Stan. Gra polegała na pogoni za różowym dinozaurem/smokiem, którego nie sposób
było złapać i naszym zadaniem było ciągłe wstrzykiwanie sobie heroiny by móc
się poruszać. Twórcom South Park udało się za pomocą „Heroin Hero” ukazać
prawdziwą naturę gier Free to Play, a Bungie podsunąć pomysł na Destiny.
W ostatnim Bungie Update opublikowanym 16 lipca, firma zapowiedziała po raz
kolejny rebalans broni. By to w jakiś sposób umotywować zamieścili na stronie wykres
przedstawiający użycie broni podczas ostatniego ewentu Iron Banner. Większość
czytających zapewne zwróciła uwagę na ten wykres i przyznało studiu rację, że Thron
powinien zostać znerfiony. Problem polega na tym jakim wielkim bullshitem
Bungie i ich cały departament User Research nas obrzucił. Zacznijmy od tego, że
przy poprzednim rebalansie broni, studio pokazało statystyki za cały miesiąc, a
nie tylko za jeden tydzień. Te miesięczne statystyki obejmowały wszystkie tryby
rozgrywki wieloosobowej, a nie tylko jeden ewent Iron Bannera. Powód jest
prozaiczny, poprzedni system który na pierwszym miejscu stawiał auto-rifle i
SUROS Regime, był o wiele bardzo zbalansowanym systemem niż ten który mamy
obecnie. Powodem dla którego Bungie pokazało nam okres jednego tygodnia jest
Iron Banner, który właśnie tyle trwa. A powodem dla którego podało statystyki
tylko i wyłącznie z Iron Bannera, jest fakt, że IB przyciąga o wiele większą liczbę
graczy do rozgrywki wieloosobowej niż zwykłe ewenty. Co za tym idzie, łatwiej
jest zafałszować statystyki i pokazać, że Thron jest zakładany w 25%
przypadków, a nie w dużo wyższej. Co by ukazało prawdziwą skalę problemu.
Kolejną
istotną różnicą jest to, że podczas lutowej aktualizacji statystyki mówiły zabiciach
z broni przez najlepszych graczy, a nie o tym jaką broń mieliśmy aktualnie
założoną. Oba przypadki pokazują nam dwie rzeczy - Bungie nie potrafi zrobić
balansu broni, gdyż być może w tej grze jest to po prostu niemożliwe, i to, że
firma kłamie za pomocą statystyk pokazując selektywne informacje które mają z
pozoru umotywować ich marne decyzje.
Jak inaczej wytłumaczyć zapowiedź popsucia trzech najlepszych broni w PvE
czyli Black Hammera, Ice Breakera i kochanego przez wszystkich Gjallarhorn’a. W
chwili obecnej te bronie są tak mocne, że nie mają konkurencji. W House of
Wolves nie dostaliśmy ani jednej broni, która mogłaby rywalizować z wyżej
wymienionymi. Trzy bronie egzotyczne HoW to straszne żarty i jedynie wersje
(Adept) broni z Trials of Osiris mogą się na coś przydać.
Skoro podstawowym zadaniem gracza w Destiny jest zbieractwo, a raczej
grind, to studio nie może pozwolić sobie na to by przed premierą dużego
rozszerzenia do gry, gracz posiadał już najmocniejsze bronie. Bungie robi po
prostu wszystko by utrzymać Destiny przy życiu. Zdaje sobie sprawę, że z zapowiedzią
modyfikacji broni wprowadzi gniew wśród społeczności, ale zdaje sobie również
sprawę z tego, że jak tylko ujawni nowe bronie z Taken King to wszyscy zapomną
o Gjallahornie i będą farmić broń XXX. I tak w kółko do premiery kolejnego DLC,
za który Bungie będzie chciało kolejne dolary.
Przez ostatnie 1500 godzin które spędziłem z Destiny nie miałem tak
naprawdę nic przeciwko temu. Jednak ostatnio zacząłem coraz częściej odczuwać,
że Destiny tak naprawdę nie jest
dobrą grą, a ja przez cały ten czas byłem posuwany w tyłek przez
departament User Research, który karmił mnie heroiną w postaci engramów, broni
czy grimoire. Jeżeli po zdobyciu wszystkich osiągnięć, wszystkich możliwych
zbroi raidowych, egzotycznych, broni, itd, ja kupuję grę w wersji na
PlayStation 4 i robię powtórkę z rozrywki, a następnie przy premierze House of
Wolves gram praktycznie non stop przez 36h dopóki nie wyleveluję wszystkich
postaci to naprawdę musi być coś nie tak. To nie przyjemność grania z Destiny
przyciąga mnie do gry, a zwykłe uzależnienie.
Uzależnienie posiadania jak największego wyniku Grimoire, który podobnie
jak achievementy pokazuje gdzie jesteś w społeczności graczy. Stanie jak durny
przez 2 godziny na patrolu na Marsie i strzelanie do Hydr, nie różni się
przecież niczym innym od zebrania 10,000 kill’ów w Gears of War potrzebne do
odblokowania osiągnięcia Seriously. Przechodzenie jednej z najnudniejszych
kampani single player trzykrotnie, byle tylko wylevelować wszystkie klasy
postaci. Nawet kasowanie wylevelowanej postaci i przechodzenie kampani po raz
wtóry by móc zagrać raid więcej niż raz w tygodniu. Granie strike’ów, które
opierają się na tym samym schemacie pokonywania trzech fal przeciwników i
docieranie do bossa, który kolekcjonuje ołów jak elektrownia w Czarnobylu w ’86.
Bounty które polega na przejściu danego etapu raz, dotarcie do checkpointa,
wykonaniu bounty i szybkim wyjściu na orbitę by owego checkpointa nie stracić i
móc w szybki sposób zaliczyć to bounty ponownie w przyszłości. Uzależnienie
przechodzenia raidów wszystkimi postaciami trzy razy w tygodniu na dwóch
poziomach trudności. A to wszystko po to by zdobyć wirtualne nagrody, które są
tak naprawdę nic nie warte, bo przy kolejnym rozszerzeniu będzie można jeszcze
szybciej wbić level i zdobyć bronie z jeszcze większą łatwością.
Bungie skutecznie pokazuje, że popełniłem duży błąd spędzając z Destiny
1500 godzin, bo poza jednym emblematem nadającym mi status weteran nie mam nic
za pierwszy rok grania. Bronie które kolekcjonowałem, będą praktycznie
bezużyteczne, a zbroje będą pewnić jedynie funkcję dopasowywania garderoby. Nie
miałbym pewnie nic przeciwko temu, gdybym nie zmarnował ostatniego roku na przeklętym
grindzie. Gracze nie wymyślili spychania Atheona, klękania Croty, zrzucanie
Templara, snajpowanie Oracle, przejazdów na zbieranie materiałów, szybkie
zabijanie Skolasa, farmienie glimmera, dlatego, żeby zrobić Bungie na złość.
Wszystkie możliwe glitche, „sposoby” czy „strategie” powstały bo ludzie mieli
dosyć walki z grą. Pierwsze 6 godzin spędzone na próbie pokonania Croty może i
były fajne, ale powtarzanie tego co weekend stawało się nudne. Sztuczne
zwiększanie poziomu trudności przez Bungie poprzez wprowadzenie Raid’ów na
poziomie Hard w których przeciwnicy mają wyższy level od maksymalnego levelu który nasza postać może osiągnąć pokazuje tylko, że Bungie nie ma pomysłu na
stworzenie interesujących pojedynków z bossami. Raid Vault of Glass jest jedyną
dobrą częścią składową Destiny. Jest to jedyna rzecz którą chce mi się nadal
grać pomimo braku jakiejkolwiek nagrody.
Przez ostani rok okłamywałem się, że Destiny ma po prostu świetny gunplay
który skutecznie przytrzymuje mnie przy grze. Nic z tych rzeczy, było to zwykłe
uzależnienie od zbieractwa. Nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu User Research
przy dewelopingu gier, tak samo jak nie mam nic przeciwko gdy marketingowcy
bawią się ze mną naciągając mnie na nowy samochód, telewizor czy konsole.
Istnieje jednak pewna granica i Activision razem z Bungie ją po prostu przekroczyli.
Dodatkowo Bungie nie zrobiło nic w przeciągu ostatniego roku jak tylko rzucało
nam graczom kłody pod nogi. Nie zapominajmy o wyciętym miejscówkach z gry i
sprzedanych jako DLC, nie zapominajmy o zlagowanym i niezbalansowanym trybie
pvp który jest śmiechem na sali, gdy pomyśli się, że zrobiło go studio
odpowiedzialne za Halo. Nie możemy zapomnieć o braku Raidu w dodatku House of
Wolves, ekskluzywnych strike’ach i broniach dla PlayStation 4, dodatkowej misji
dla pijących Red Bull’a, ekskluzywnych engramach dla kupujących nowy najdroższej
wersji.
A propos, nie zastanawialiście się czemu ten zawartość Taken King
spowodowała taki gniew w sieci? Bo zaoferowano coś ekskluzywnego dla nowych
graczy. Gdyby wersja Legendarna nie posiadała żadnej dodatkowej zawartości
in-game, to nikt z obecnych graczy by nawet na nią nie spojrzał. W związku, że
oferowała emblemat i taniec, to zrobiło się głośno i brutalnie. Studio musiało
po części ulec, bo jaki sens ma dyskusja dilera (Bungie) z narkomanem
(graczem). Trzeba tylko dostarczyć dodatkowej heroiny we wrześniu i wszystko
wróci do normy.
Komentarze