Najważniejszą funkcją władzy jest zapewnienie jej
ciągłości. W czasach gdy na świecie rządzili królowie, spłodzenie syna było
jedną z pierwszych rzeczy jakich się od nich oczekiwało po objęciu tronu.
Okresy bezkrólewia osłabiały państwo i narażały je nie tylko na konflikty
wewnętrzne między możnymi, ale przede wszystkim na zagrożenie z zewnątrz. Od
tamtych czasów zmienił się ustrój w wielu krajach, zmieniała się władza, ale
istota jej ciągłości nadal jest kluczowym elementem. Widać to po chociażby po krajach
w którym nadal istnieje system monarchi.
Po katastrofie lotniczej z 10 kwietnia 2010 roku
zobaczyliśmy jak dobrze Polska przygotowana jest do działania w sytuacji
kryzysowej. Marszałek Sejmu zgodnie z przewidywaniami konstytucji został
mianowany tymczasowo wykonującego obowiązki Prezydenta RP, zastępcy dowódców
Polskich Sił Zbrojnych zostali mianowani pełniącymi obowiązki dowódców Polskich
Sił Zbrojnych, itd.
Po przejściu „superburzy Sandy” 29 października 2012 roku
w Nowym Jorku, wiele firm pozostało bez prądu na okres dłuższy niż 72 godziny.
W związku z tym wiele z nich było zmuszone uruchomić plan ciągłości działania
(Business Continuity Plan). Owy plan jest niczym innym jak zbiorem wytycznych
postępowania w sytuacji kryzysowej czyli na wypadek powodzi, pożaru, sabotażu,
itd. Jego podstawowym zadaniem jest kontynuowanie działalności przez firmę.
Po wydarzeniach z 11 września 2001 prezydent USA George
W. Bush uruchomił Continuity of Operation (COOP) plan, który operował od końca
października albo z początkiem listopada (dokładnych danych brak). COOP został
utworzony podczas Zimnej Wojny przez prezydenta Eisenhowera na wypadek ataku
nuklearnego do którego na szczęście nigdy nie doszło. Po wydarzeniach z 9/11
ludzie z najwyższego szczebla wladzy byli poddani rotacji i siedemdziesięciu
pięciu z nich mieszkało i pracowało potajemnie poza Waszyngtonem na wypadek
gdyby stolica USA została sparaliżowana po ataku terrosytycznym.
Poza wspomnianym planem w 1975 roku Kongres opublikował
ustawę National Emergency Act, która zwiększa uprawnienia prezydenta USA w
takich sprawach jak zwiększenie rozmiaru armii poza ustawowym limitem,
zniesienie limitu liczby rezerwistów czy wezwanie do czynnej służby wojskowej.
Dodatkowo 4 maja 2007
roku prezydent George W. Bush podpisuje dyrektywę National Security
Presidential Directive NSPD 51/Homeland Security Presidential Directive HSPD-20
(w skrócie zwaną Executive Directive 51). Dyrektywa 51 określa
ciągłość federalnych struktur rządowych i działanie jednego Krajowego
Koordynatora Ciągłości odpowiedzialnego za koordynację rozwoju i wdrażania
Federalnej Polityki Ciągłości. Pomimo iż jej część została opublikowana na
stronie Białego Domu to szczegóły planu są ściśle tajne. Plan określa ciągłość
władzy na wypadek śmierci wysoko postawionych urzędników, określa nową siedzibę
władz która musi być uruchomiona najpóźniej w 12 godzin od katastrofy, itd.
Teaser Tom Clancy’s: The Division pozostawił mnie w
odczuciu jak gdyby Dyrektywa 51 miała być aktem konspiracyjnym rządu USA. I nie
ma co się ku temu za bardzo dziwić, gdyż produkcje spod znaku Toma Clancy’ego
opierają się najczęściej na tematyce konspiracji i korupcji na najwyższych
szczeblach władzy.
The Division odróżnia jednak przywiązanie do detali. I w
prawdzie o samej grze póki co za dużo nie wiadomo, tak po obejrzeniu jednego
teasera możemy tylko się domyślać ile czasu deweloperzy z Massive Entertainment
spędzili nad studowaniem wydarzeń z historii najnowszej. Opisana przeze mnie w
poprzednim wpisie Operacja Dark Winter i teraz Dyrektywa 51 to tylko część
settingu gry.
Wspomniałem wcześniej o ataku „superburzy Sandy” w
zeszłym roku na stan Nowy Jork. Jeszcze przed przejściem burzy część stacji
benzynowych zamknęło działalność w wyniku braku paliwa. Nowojorczycy na potęgę
kupowali benzynę by mieć zapas do swoich samochodów czy by mieć napełnione
karnistry by móc uruchomić zakupione generatory prądu. Sklepowe półki świeciły
pustkami, gdyż wszyscy masowo zapotrywali się w wodę i jedzenie. Dzień przed
burzą pukałem się głowę i śmiałem się z całego procederu, gdyż nie wyobrażałem
sobie jak może zabraknąć ludziom żywności. Gdy przeszła burza okazało się, że
już tak zabawnie nie jest. Manhattan i Long Island zamieszkuje kilka milionów
ludzi i obie lokacje są tak naprawdę wyspami połączonymi z kontynentem za pomocą
mostów. Wystarczył zator w łańcuchu logistycznym i szybko się okazało, że nie
można kupić benzyny i są problemy z brakiem żywności w sklepach. Ponadto w
związku z brakiem prądu tony pożywienia po prostu się popsuły i nie nadawały
się do spożycia. 2 tygodnie trwało dopóki moje życie nie wróciło do jako takiej
normy, a co należy podkreślić byłem jednym z nielicznych którzy nie tylko nie
doznali żadnych szkód, ale także nie stracili prądu.
Jeżeli efekt Sandy zostałby spotęgowany przy pomocy ataku
terrorystycznego czy epidemii to cywilizacja posypała by się jak domek z kart,
a scenariusz który został przedstawiony w teaserze The Division stałby się
rzeczywistością.
I najgorsze w tym wszystkim jest to jak blisko jesteśmy
od swojej własnej zagłady. Ekspansję epidemii świetnie ukazuje chociażby
ostatni film Planeta Małp, gdzie wystarczy jeden zarażony by cała ludzkośc była
poddana niebezpieczeństwu epidemi. Nie inaczej ma być w The Division gdzie
deweloperzy postanawiają wykorzystać Czarny Piątek i banknoty USA.
Według statystyk w Czarny Piątek w 2012 roku 247 milionów
Amerykanów przerodziło się w kupujących. Biorąc pod uwagę, że populacja USA
wynosi 311 milionów daje to liczbę prawie 80%. Oczywiście, część kupujących
nigdy nie podniosło tyłka z kanapy i kupowało rzeczy przez internet nie
czekając na Cyber Monday. Bardzo duży odsetek kupujących nigdy nie dotknął
gotówki i skorzystał tylko i wyłącznie z kart/karty kredytowej. Nie zmienia to
jednak postaci rzeczy, że gdy popatrzymy na symulację operacji Dark Winter i
liczbę 3000 zarażonych która po paru tygodniach urosła do liczby 3 milionów nie
ma wątpliwości jak świetny pomysł miał Massive Entertainment by zmiksować te
dwie rzeczy – oczywiście tylko jeżeli myślimy w kategorii stworzenia świetnej
gry wideo.
Moje największe obawy odnośnie The Division to jednak nie
setting, który wydaje się być genialny, a fabuła. Produkcje Tom Clancy zazwyczaj
kuleją dosyć istotnie pod kątem fablarnym. Do dziś nie mogę wybaczyć Ubisoftowi
Shanghai, że w EndWar fabuła została potraktowana niezwykle po macoszemu. Cała
nadzieja, że Ubisoft będzie kontynuować strategię wydawniczą i przed premierą
samej gry zostanie również wydana książka o tym samym tytule.
A propos książki... szukając informacji na temat
Dyrektywy 51 natknąłem się na książki John’a Barnesa, które mogą w fajny sposób
wprowadzić gracza do The Division.
Division 51Daybreak Zero
Źródła:
Komentarze