Poniższy teskt zawiera spoilery dotyczące uniwersum Halo.
Uniwersum Halo mogę
śmiało przyrównać do tajemniczego ogrodu. Na początku patrzyłem na nie przez
dziurkę od klucza i widziałem tylko tajemniczą instalację 04. Powoli
rozgryzałem przeznaczenie tej budowli, odkrywałem prawdę o tajemnicznym i
wrogim Przymierzu, a także walczyłem z pojawiającym się praktycznie zewsząd
flood’em. Na Pillar of Autumn, a następnie powierzchni pierścienia interesowała
mnie przede wszystkim sylwetka głównego bohatera, byłem zaintrygowany
Covenantami, o których tak naprawdę nic nie było wiadomo. Przez myśl mi jednak
nie przechodziło by poznawać historię jeszcze bardziej tajemniczych
Forerunner’ów – twórców instalacji 04. Halo: Combat Evolved nie tylko
wprowadziło strzelanki z pierwszej osoby na konsole, pokazało jak gra bez trybu
online może stać się jedną najpopularniejszych gier turniejowych,
zrewolucjonizowało gatunek, ale także i przede wszystkim doprowadziło do nowego
Wielkiego Wybuchu. Po premierze gry zrodziło się nowe uniwersum które Bungie
razem z Microsoftem przez lata rozbudowywali. Z każdą nową publikacją uchylali
rąbka tajemnicy, odpowiadali na coraz więcej pytań stawianych przez graczy, ale
też z każdą odpowiedzią rodziły się kolejne pytania. Koniec końców w uniwersum
Halo wydano już 7 gier, conajmniej 12 książek (w zależności czy dodamy jeszcze
art-booki, książki o fenomenie Halo, itd.), całkiem pokaźny zbiór komiksów, web
series, filmy anime, itd.
Microsoft ze studiem
343 Industries stanęli przed zadaniem kontynuowania uniwersum Halo. Problem
polegał jednak na tym, że trzeba to było zrobić w sposób umiejętny i
wiarygodny. Skoro Halo 3 kończyło dominację prophet’ów i kontynuowało rozłam w
szeregach Przymierza, to ciężko było 343 Industries robić z tego oś napędową
nowej trylogii. W marcu premierę miała ostatnia książka z trylogii
Forerunner’ów czyli Halo: Silentium. Po skończeniu tej książki zacząłem głęboko
analizować wszystko to co zostało wydane przez ostatnie 12 lat i starałem się
to spoić, zrozumieć i przede wszystkim upewnić, że nie mam do czynienia z
jakimiś nieścisłociami w uniwersum. Dzisiaj już nie patrzę na Halo przez
dziurkę od klucza, bo zostałem zaproszony, a raczej sam się wprosiłem do owego
tajemniczego ogrodu i przez lata poznawałem jego tajemnice. Wiem skąd się wziął
Flood, dlaczego Didact zaatakował Ziemię w Halo 4 i dlaczego Gravemind przy
pierwszym spotkaniu z Master Chief’em i Arbitrem określił siebie mianem
„pomnika wszystkich naszych grzechów”. 343 Industries razem z Gregiem Bear’em
odpowiedziało na najważniejsze pytania, pozostawiając sobie nie tylko szerokie
pole manewru jeżeli chodzi o kontynuację uniwersum, ale także umożliwia dalsze
eksplorowanie wstecz.
Halo: Combat Evolved
skupiało się na sylwetce John’a 117; to on był jedyną szansą ludzkości, to
wokół niego kręciła się oś fabularna. Pomimo rozwinięcia historii w Halo 2 i
Halo 3, założenia fabularne się nie zmieniły - Petty Officer miał za
zadanie dokończyć walkę i uratować ludzkość. Halo 3:ODST zerwało z tym
podejściem i rozwinęło historię do oddziału ODST, za czym teoretycznie poszło
Reach przedstawiając losy Noble Team. Chociaż tak naprawdę to Halo Reach było
także historią samej planety. Przed nielada wyzwaniem stanęło więc studio 343
Industries przy kontrukcji fabuły do Halo 4. W przypadku Halo Reach, Halo Wars i
Halo 3: ODST mieliśmy do czynienia ze spin-offami. Ich zadaniem było
opowiedzenie innej historii by jeszcze bardziej rozbudować przygody zielonego
super żołnierza. Ich zadaniem również było spojrzenie na uniwersum z innej
perspektywy – ukazanie jakim sposobem Cortana dostała się na Pillar of Autumn,
jak wyglądał atak Covenant’ów na Mombasę, itd. W przypadku Halo 4 mieliśmy do
czynienia z nową trylogią, która w sposób spójny miała połączyć to czego do tej
pory dokonał John 117 z tym co czeka uniwersum w przyszłości. Zadanie przed
którym stanęło 343 Industries było ogromne, nie tylko dlatego, że Master Chief
dokończył walkę, ale także dlatego, że w przeciągu ostatnich 12 lat zmienił się
sposób w jaki prezentuje się fabułę w grach i zmieniły się same założenia
fabularne gier. Obecnie raczej nie gramy już super żołnierzem, który jest
jedyną szansą ludzkości czy całego uniwersum. W Mass Effect – John Shepard
stawia czoła żniwiarzom, ale zawsze ma pod ręką drużynę, a w razie większych
starć flotę Przymierza (Alliance – nie mylić z Covenant), w Call of Duty i
Battlefieldzie zazwyczaj mamy przy sobie przynajmniej jednego kompana, którzy
wprawdzie bardziej pilnują byśmy podążali niezwykle liniową ścieżką ale także
pokazują, że Rambo to my za bardzo nie jesteśmy. Można tak wymieniać do woli i
bez liku... najlepiej pokazuje to jednak zapowiedź Far Cry 3: Blood Dragon,
która poprzez nawiązania retro ma oddać charakter bycia super herosem. Blood
Dragon ma być jednak oddaniem hołdu przeszłości.
Jak więc dostosować się do standardów panujących obecnie
w branży i kontynuować historię rozpoczętą 12 lat temu? Pisałem, że jest to
ogromne przedsięwzięcie, ale tak naprawdę nie jest ono wcale takie trudne.
Wystarczyło tylko skupić się na przeniesieniu gry kilka lat naprzód i uczynienie
z SPARTANa legendy. Należało również poświęcić większą uwagę wątkowi
emocjonalnemu. Słowa Cortany, która prosi: „zanim to się wszystko skończy,
obiecaj mi, że dowiesz się który z nas jest maszyną”, są jednymi z
najważniejszych w całym Halo 4. To one nakreślają oś fabularną gry i pokazują,
że John 117 może i jest super żołnierzem, ale to nie dzięki niemu ludzkość
została uratowana, tylko dzięki Cortanie. I tak poprzez wyeliminowanie Cortany
i zredukowanie roli John’a pod koniec Halo 4, 343 Industries ma wolną rękę
jeżeli chodzi o Halo 5. Osobiście uważam, że w kolejnej odsłonie gry nie
będziemy już nawet grali jako 117. Z jednej strony byłoby to wielkim ciosem dla
marki, ale z drugiej pozwala, podobnie jak w samym uniwersum, uczynić z
SPARTANa symbol i kontynuować walkę gdzie indziej. W końcu same Spartan Opsy
otworzyły kilka furtek, a raczej portali, jeżeli chodzi o oś fabularną gry.
Dzisiaj już wiemy, że
Flood jest zemstą Prescursor’ów na Forerunner’ach, że 343 Guilty Spark był
kiedyś człowiekiem i określając ludzi mianem reclaimers nie miał na myśli
tytułu nadanego ludziom przez Forerunner’ów, a właśnie przez Precursorów.
Widzimy, że to co się zaczęło przez podróż Pillar of Autumn w okolicach planety
Threshold było tylko małym nieznaczącym epizodem tego uniwersum, który został
wzięty pod lupę przez Bungie. Przypominać to może lot samolotem – z każdą
chwilą po starcie wszystko robi się coraz mniejsze, ale też i widzimy coraz
więcej. Marzy mi się gra opowiadająca o wojnie ludzi z Forerunnerami, bliższa prezentacja
sylwetki Fortencho, początek wojny z Flood’em. Gra Halo bez Master Chief’a może
istnieć, to już zostało udowodnione. Teraz 343 Industries udowadnia, że
uniwersum jest tak ogromne i na tyle interesujące, że nowa produkcja w sposób
pośredni czy bezpośredni nie musi wcale krążyć wokół tematu Johna
W interesujący sposób nowe
spojrzenie na uniwersum Halo pokrywa się z wizją Bungie odnośnie ich
najnowszego projektu czyli Destiny. Być może niedługo to właśnie Halo będzie
największym rywalem Destiny i na odwrót. Zasadniczym jednak pytanie jest to,
czy to nowe spojrzenie na gry science-fiction oznacza nowy kierunek jaki one
obrało. Czy studia deweloperskie by zwiększyć immersję u graczy postanowiły
oddać herosów w ręcę graczy by mogli oni zostać stworzeni na ich podobieństwo
zamiast kreować postać herosa? Jest to artybut znany dosyć powszechnie w grach
Role Playing, a obserwując jak przez ostatnie lata strzelanki FPS
inkorportowały elementy RPG nie byłoby to zaskoczeniem. Na pewno pomysł by
rozbudować aspekt socjalny w grze za pomocą oddania graczom kawałku uniwersum
podoba mi się bardziej niż atakowanie poprzez integrację z facebook’iem i
twiterem. Jeżeli należysz do grona graczy dla których Halo to tylko kolorwa gra
w której gracz strzela sie żelkami z gumisiami czy krasnoludkami, to możesz
albo tkwić w tym błędnym przekonaniu, albo możesz spróbować zagłębić się w to
uniwersum bo pod przykrywką First Person Shooter tkwi jedno z najlepiej
rozwiniętych i spójnych uniwersów science-fiction, które wraz z nową generacją
konsol ma szansę sięgnąć gwiazd.
Komentarze