Kinect rok później

Rok temu poprosiłem moją dziewczynę by jako świąteczny prezent kupiła mi Kinect’a dla konsoli Xbox 360. Od samego początku wiedziałem, że jest to tylko i wyłącznie mój kaprys, a nie jakaś potrzeba. Zdawałem sobie sprawę, że po doświadczeniu z Nintendo Wii raczej nie mam co liczyć na to, że ukaże się chociaż jeden tytuł który nazwę must have. I nie chodzi mi o must have dla Kinect’a bo to raczej nie stawia poprzeczki zbyt wysoko ale must have dla konsoli. Zdawałem sobie sprawę, ale miałem nadzieję, że się będę mylił. Ponadto, liczyłem, że ukażą się hardcorowe gry, które będą w jakimś chociaż małym stopniu wspierać Kinect. Do tej pory jednak nic takiego nie nastało i jedyne co to jesteśmy karmieni obietnicami, że Future Soldier i Mass Effect 3 będą takie wsparcie posiadać. Acha i Forza 4. Problem polega na tym, że Mass Effect 3 będzie posiadał wsparcie w postaci audio, czyli nie jest to żadna rewolucja, gdyż zostało to już wprowadzone przy okazji EndWar i Kinect wcale nie był potrzebny, a Future Soldier takie wsparcie będzie miał tylko w menusach, gdzie będziemy customizować broń. Forza 4 wprawdzie pozwoli się ścigać, ale zobaczymy jak z tym ściganiem będzie w praktyce. Trochę mało... Sam jestem fanem tradycyjnego grania. Pad musi w dłoni leżeć, ale nic nie stoi na przeszkodzie by wprowadzić jakieś małe innowacje. Generalnie to tak jak masa innych ludzi zostałem nabrany na sprytną kampanię marketingową Microsoftu. Można wręcz powiedzieć, że stałem się jej ofiarą. Podczas prezentacji na E3, absolutnie nic poza growego nie wzbudziło we mnie zachwytu. Jasne, podobało mi się to, że w wizji jakieś pana robiącego filmik była możliwość zeskanowania deskorolki, ale już sam wyimaginowany gameplay niespecjalnie. To samo z możliwością wydawań komend głosowych w menu konsoli, szkoda tylko, że część rzeczy nigdy nie trafiła softu przez co w praktyce również się z tego nie korzysta. Co dalej? Milo... muszę przyznać, że Milo zrobił na mnie bardzo duże wrażenie i spodziewałem się kontynuacji projektu i być może jakieś chociaż minigierki czy kursu nauki języka obcego. Moim zdaniem byłaby to bardzo fajna rzecz. Niestety nic takiego nie zostało wydane. Zamiast tego dostaliśmy Kinect Labs, które nie ma nic do zaoferowania. Tak więc w przeciągu ostatniego roku, popróbowałem parę gier i nawet chwilkę się przy nich bawiłem, ale z pewnością ja nie jestem klientem dla tego produktu, jak i nie widzę produktu w postaci gry który mógłby mnie zainteresować. Jedynie połączenie hybrydowe może w jakimś stopniu się sprawdzić. Wrażenie po obcowaniu z Kinectem jest na pewno jak najbardziej pozytywne, bo urządzenie działa. Ale co z tego? Swego czasu pisałem test (bodajże pierwszy w Polsce) OnLive. I wyraźnie zaznaczyłem na koniec, że usługa działa, ale jakie ma to znaczenie? Przecież nie oferuje nic atrakcyjnego. Nie ma żadnych tytułów na wyłączność, nie ma żadnych funkcji które pozwoliłyby na przesiadkę. Fajne jest to, że działa i można z niej korzystać, ale takiej potrzeby nie ma. Tak samo jest z Kinectem, przetestowałem, że kamera działa, pobawiłem się 5 minut i tyle. Microsoft sam chyba nie ma za bardzo pomysłów jak przekonać do niej graczy, chociaż z drugiej strony to pewnie nawet nie zależy mu na tym. Produkt dobrze się sprzedaje, robi z Microsoft firmę marketingową, bo w końcu sprzedają bezużyteczne urządzenie po cenie dwukrotnie wyższej niż koszta produkcji i śmieją się pewnie z każdego to urządzenie kupił.

Komentarze

PS3GT pisze…
Można oczekiwać od Ciebie jakiś filmików na YT z pokazówkami gier? Bardzo fajnie mi się to oglądało i chętnie zobaczyłbym kolejne odcinki np. showshowshowshow :)

Pozdro
Anonimowy pisze…
Mi także brakuje showx4. Wiem że to czasochłonne. Ale może warto spróbować?
Mihalo pisze…
Nie zgodzę się, że usługa onlive nic nie oferuje.Pomijając oczywiste, granie nawet na słabych pc lub lapkach, androidach, ipadach to onlive daje także możliwość obserwowania gameplayu a nawet zagrania trochę za darmo albo dłużej za niewielką opłatą.W gry trzeba trochę pograć żeby je ocenić. Nie każdego stać, żeby kupować masę gier. Dem już prawie nie ma a marketingowcy już tak potrafią nakręcić rynek, że największe crapy świetnie wyglądają.