Wanted dead or alive - part 1

No i cholera miałem dzisiaj pisać o RoD i mojej konsoli, która padła, ale że ciekawszy temat się pojawił to może nad nim dzisiaj podumam.



W dniu dzisiejszym ukazał się kolejny update firmware do konsoli Playstation 3, opatrzony numerkiem 2.40. Z istotnych zmian wprowadza on trophies czyli odpowiedź Sony na achievementy w konsoli X360 i dostęp do XMB z pozimu gry. Update się ukazał pojawiły się jak zawsze pierwsze głosy zadowolenia i narzekania. Po której stronie barykady ja stoję?

Tego chyba nie trzeba pisać. Ale może jak zawsze zacznę od początku żeby nie było, że pomijam jakieś nieistotne kwestie. Postaram się przeprowadzić dogłębną analizę odbytu wg. Freuda by udowodnić swoją tezę. Wprawdzie udowodnienie jej nie rozwiąże problemu głodu afrykańskich dzieci, czy kwestii marnej gry polskiej reprezentacji. Ba, nie sprawi, że poczuję się lepiej, ale jako iż moim czynom przyświeca zasada „sztuka dla sztuki” to zacznijmy już monolog. Pamiętając kolejną zasadę... mam generalnie gdzieś czy ktoś skomentuje moje wypociny i jeszcze głębiej mam co napisze...



Jakiś czas temu Microsoft zaczął wprowadzać do swoich konsoli wejście HDMI, teraz pojawiają się plotki o zwiększenie dysku w wersji Premium do 60Gb. Pojawia się zatem pytanie czy usprawnienie konsoli z czasem jest rzeczą dobrą czy może robieniem w... konia obecnych posiadaczy. Oczywiście po wprowadzeniu tych zmian pojawiło się wiele głosów niezadowolenia i narzekania na firmę. Jak zawsze najgłośniejsi byli ludzie, którzy owej konsoli nie posiadają gdyż zdecydowali się na zakup Playstation 3. Spójrzmy na to z dwóch różnych perspektyw, jedna perspektywa widziana okiem gracza, druga widziana okiem firmy. Dojdzie i tak do tego, że obie perspektywy będą mogły się wymieszać na chwilę. Konsola to konsola, a nie PC. Nie dodaje się do niej więcej pamięci czy wymienia podzespoły. Kupuje się ją raz na parę lat modląc się (tu w przypadku X360 gorliwie) by nic jej się nie stało przez jej okres użytkowania. Posiadacze wersji Core mogą czuć się trochę oszukani po tym jak Microsoft zwiększył limit na gry Arcade, co zmusiło fanów na wymianę ich 64Mb memory card na 256Mb czy na dysk twardy. Na pewno zdenerwowali się posiadacze wersji Core i Arcade, którzy by zagrać w Halo 3 online po premierze nowych map packów zmuszeni byli zakupić drogi dysk twardy. O ile dobrze pamiętam zarówno Playstation i Playstation 2 było sprzedawane bez żadnej karty pamięci, więc gracze owych platform w ogóle mogli pomarzyć o graniu na nich, no chyba że lubią grać bez save’ów. O ile dobrze pamiętam, to musiałem zaraz po zakupie swojej PS3 pedałować na nowo do sklepu po kabel HDMI, gdyż w pudełku z konsolą nie dopatrzyłem się żadnego kabla który dostarczyłby mi sygnał HD. Tak więc czy działania Microsoftu są naganne? Tak, ale nie można psioczyć tylko na jedna stronę w chwili gdy druga robi i robiła dokładnie tak samo... Nie można jednak psioczyć na to, że Microsoft od początku nie dodawał wejścia HDMI. Jasne konsoli nie kupuje się na rok czy dwa, ale w chwili premiery X360 w 2005 na całym świecie sprzedano ok. 10 mln telewizorów HD, a raporty przewidywały, że do 2008 roku liczba ta wzrośnie do 50 mln. Jaki procent z tego stanowili by posiadacze konsoli Xbox 360 trudno zgadnąć. Fakt pozostaje faktem, że dzięki nie wprowadzeniu takiego rozwiązania od początku Microsoft obniżył koszta produkcji i dzięki temu nie ucierpieli na tym gracze, którzy w przypadku zakupu telewizora HD nadal posiadali opcję podłączenia go componentem albo kablem VGA. Jasne można teraz głosić prawdy, że Sony postąpiło lepiej wrzucając do PS3 napęd Blu-Ray i wejście HDMI, ale niestety prawda jest też i taka, że jest to jeden z głównych powodów dla których konsola nie odniosła sukcesu i od czasu premiery przyniosła 3 mld dolarów straty. Patrząc na sytuację jaką mamy na dzień dzisiejszy wychodzi szydło z worka, że napęd BR wcale nie jest niezbędny w konsolach obecnej generacji, bo nawet jeżli dochodzi do sytuacji, że gra jest wydawana na więcej niż jednym nośniku DVD to nadal rozkłada się to na tyle ładnie, że nie zmieniamy płyty i tak zbyt często, a przeszkadza to tylko tym których belka w oku kole. Większym problemem jest awaryjność konsol X360 która to miała miejsce na dosyć szeroką skalę, ale o tym w innej bajeczce.



Ale przejdźmy do tematu achievementów i trophies.

Nie wiem jak nazywał się pan który gdzieś w książce wyczytał że nic nie działa bardziej moczopędnie na gracza jak naga laska, seks z kobietą czy nagrody...



Ale był geniuszem, bo wprawdzie o pierwsze nie miał się za bardzo kto zatroszczyć, o drugie zatroszczyli się panowie z Bioware... dopiero trzecią opcję wziął w swe rozgrzane dłonie Microsoft i wprowadził rewolucję w graniu. 90% mężczyzn, a to im przede wszystkim jest dedykowana konsola Xbox 360, używa głównie lewej półkuli mózgu, która to odpowiedzialna jest za czynności tak błahe jak komunikacja, matematyczność, dosłowność, analiza i logika. Co to oznacza? Oznacza to ni mniej ni więcej, że osoby które używają w większym stopniu lewej półkuli są „challenge oriented”. Dlatego też większość panów lubiło zawsze pójść na wojne pokazać jakim się jest męskim, podbudowac własne ego itd.



W przypadku gier wideo nic nie zadziała na miodność tak dobrze jak mały challenge by być najlepszym. Dlatego większość kobiet nie lubi grać w gry multiplayer pokroju Halo. Nie rozumieją co ciekawego może być w strzelaniu się do siebie non stop i latatniu w kółko. Widzą natomiast sens w graniu w simsy, gdzie mogą emocjonalnie związać się z „rodziną”. Achievementy działają właśnie na tej zasadzie... stawiają przed tobą cel. A ty starasz się go wykonać by zgarnąć punkciki... przez to rośnie nie tylko twoje konto punktowe ale i ego. Podobne uczucie towarzyszy przy levelowaniu postaci w grach RPG. Zawsze jest... jeszcze jeden fight, jeszcze jeden... i tak bez konca.



Teraz gdy już wszyscy rozmumieją fenonem achievementów i nawet jeżeli nie wszyscy się z tym zgadzają lub nie, możemy przejść do konsoli Playstation 3.







Tak wiem, Phil już tam nie robi, tak samo jak Ken. Został jeszcze nieudolny Hirai i mamy komplecik. Tak to trio niestety ale wydało software’owego gniota. Zostawiam temat mocy Playstation 3, zostawiam temat wyglądu, ilości gier... chcę skupić się na software konsoli. Na podstawie czego śmiem świadczyć, że software jest słaby i na podstawie czego narzekam? Otóż na podstawie porównań. Tak jak na dwóch powyższych zdjęciach. Oba przedstawiają Harrisona. Jeden to George, drugi to Phil. Jeden wygląda jak Jezus pełen nadziei, drugi jak skinhead. Którego na podstawie wyglądu przelecielibyście pierwszego? Albo nieważne zaprzestanę zanim wejdę na temat mniejszości seksualnych itd.





Grając na Xbox 360 przyzwyczaiłem się do śmigającego dashboarda, sprawdzania wiadomości podczas grania, przełączania się miedzy czatami, sprawdzania achievementów, sprawdzaniu listy przyjaciół itd. Było to dla mnie wyjątkowo naturalną rzeczą. I oto wyskakuje Sony z Playstation 3, które to nie posiada takich opcji. Jedyny błąd z jakim się spotykam to wywalanie z sieci. Ogólnie wszystko śmiga. Czy powinienem narzekać? Nie. Dlaczego? Bo to nie Xbox 360, a Playstation 3. Jasne, Xbox 360 ma moim zdaniem lepsze menu, ale nie oznacza to, że Playstation ma złe. XMB jest po prostu inny i oferuje mniej, ale to nie powód by biadolić.



Ok to czemu narzekam?

O tym jutro... :*

Komentarze