Varia

Ok dzisiaj będą same atrakcje... najpierw retrospekcja showshowshowshow i oddźwięku jaki program robił i robi na młodych graczach. Później przedstawię mini-recenzje gier w które ostatnio gram/grałem, później mini-recenzje filmów które ostatnio oglądałem... a na koniec Ogłoszenia Parafialne. Zapraszam!

Wczoraj logując się do Xbox Live zobaczyłem, że znowu moja skrzynka z wiadomościami nie jest pusta. Codziennie od nieprzerwanie około roku dostaję masę friend requestów od ludzi o których w życiu nie słyszałem. Nie muszę w ogóle wspominać o Pmkach wysyłanych na forach, wiadomościach na You Tube, friend requestów czy po prostu komentarzach... Ludzie chcą wiecej... dlaczego więc im tego nie dam?

Najpierw szybka piłka dlaczego postanowiłem w ogóle pisać ten tekst? Bo rozbawiła mnie wiadomośc w skrzynce Live... „Cześć uważam, że twoje filmiki są super. Proszę dodaj mnie”.

Zabawne? Zabawne to było gdy dostałem taką wiadomość 5 razy, po setnym razie już mniej. UWAGA: Do znajomych dodaję tylko osoby:

a) które znam
b) które grają w te same gry co ja
c) które są sławne
d) które mnie rozbawią


I to, że jesteś na mojej friend liście nie oznacza, że będziesz na niej zawsze. Po prostu jest limit 100 osób, a chętnych przybywa. Nic personalnego do nikogo nie mam, mam parę osób z którymi lubię grać i oni mają zaklepane miejsce... reszta jest dostosowywana do tego w jaką grę gram. Ale wracając do showshowshowshow

Pierwszy swój filmik który wrzuciłem na you tube był z Gears of War... jakość jak zawsze marna (to domena showshowshowshow – filmiki mają być kiepskiej jakości, by przeciwstawić się erze HD), później wrzuciłem filmik z Lost Planet, GRAW2... wszystko bez żadnej oprawy. Następnie premierowy występ w filmiku raportującym bugi Call of Juarez. Później moim zdaniem udany filmik z The Darkness. A potem ruszyła machina. Pierwszy oficjalny filmik porównujący pady to już showshowshowshow. Ostatni oficjalny filmik to ten z Burnout Paradise. Powstał on w wyniku błędu, ale i tak zalicza się do kanonu. Oczywiście oddźwięk był olbrzymi, a największy jak się spodziewać był przy filmikach porównujących PS3 i Xboksa 360. Szkoda tylko, że większość ludzi piszących komentarze (fani zarówno PS3 jak i X360) posiada mózg wielkości migdała i nie była w stanie dostrzec sarkazmu który wylewał się z każdego filmiku. Dzięki showshowshowshow stałem się bogiem, geniuszem, pedałem, idiotą, kretynem, zjebem, popierdoleńcem, psycholem, gwiazdą. Co ciekawe ludzie, których nigdy bym o to nie posądził byli fanami show. Prawda była taka, że moim zadaniem nie było przekonać nikogo do żadnej konsoli, ani wychwalać X360 pod niebiosa. Moim zadaniem było pobawienie się. Byłem takim polskim Zero Punctuation... tylko, że w gorszym, szmirowatym wydaniu. Ale taki twór postanowiłem przyjąc. Cały show to miała być chmira zaczynając od marnej jakości video na kretyńskim dowcipie kończąc. Żal niestety się robił, gdy ludzie strzelali fochy i nie rozumieli takiego dowcipu... nie wiem, ale jeżeli nie jesteś w stanie zrozumieć czegoś prostego, to jakim idiotą musisz być? Dla wielu ludzi show był zabawny (uogólniam, nie twierdzę, że każdy odcinek), dla wielu żenujący. Jednych bawił showshowshowshow drugich SonyDefenseForces... mnie bawiło jedno i drugie.

A teraz czas na największą tajemnicę czyli KIEDY NASTĘPNE ODCINKI??

Odpowiedź jest prosta i niestety zapewne wielu rozczaruje. Otóż nie wiem. Formuła tworzenia show była prosta. Grałem w grę zobaczyłem coś fajnego... no to cyk odpalam kamerę i gadam od rzeczy. Siedzę w pracy pomyślałem sobie coś głupiego, albo ktoś mnie sprowokował. Powrót do domu odpalalam kamerę i cyk. Do żadnego z odcinków nie ułożyłem żadnego scenariusza. Po prostu gadałem od rzeczy nie zastanawiając się czy wychodzi z tego coś zabawnego czy nie. Ok to teraz pewnie zadajecie sobie pytanie co mnie powstrzymuje przed stworzeniem kolejnych odcinków, skoro GTAIV (o które pojawiały się requesty) zawiera odpowiednią dawkę pomysłów. Otóż zgadzam się, ale niestety nic nie przykuło mojej uwagi na tyle bym chciał coś zrobić. Możliwe, że showshowshowshow już nigdy się nie pojawi, a może pojawi się nawet dziś. Uważajcie bo nie znacie ni dnia ni godziny.

Podoba mi się póki co prowadzenie bloga, bo mogę tu pisać o dowolnej rzeczy, a ciężko jest nakręcić filmik o piractwie, bo nie chce mi się zapierdalać wokół domu z przepaską na oczach i mieczykiem.

Reasumując nie spodziewałem się, że showshowshowshow wywoła tak duży oddźwięk pośród graczy. A ilośc sympatycznych i niesympatycznych wiadomości będzie tak duża. Cieszy mnie to jednak, gdyż było to sympatyczne lol


Teraz czas na recenzje


CSI: Hard Evidence

Grę kupiłem żeby zrobić w niej szybko 1000/1000. Mimo iż hunterstwo zostawiłem za sobą jakiś rok temu, to od czasu do czasu należy sobie pozwolić na nutkę szaleństwa co by nie zwariować. No i strzeliłem tysiaka w dwa dni. Miał być jeden ale o 21.00 dostałem telefon od kobiety, że mam się iść wykąpać i stawić na imprezę na którą nie chciało mi się iść bo ona się nudzi. Jako, że wyjścia nie miałem do dokończyłem grę na następny dzień. Nie mogę o niej zbyt wiele dobrego napisać poza tym, że porównując ją do Lost Via Domus wypada słabo. Nie żeby Lost było grą wybitną, bo nie było, ale dlatego, że w Lost przynajmniej zakończenie było pierwsza klasa, a w tej grze niestety nie. Ogólnie nie jestem fanem CSI i nie oglądam serii, chyba że czasem z nudów raz na rok. Gameplay był dosyć żenujący i słaby, do tego gra nie stawiała przed graczem żadnego wyzwania. Była po prostu banalna. Graficznie pozostawia wiele do życzenia, nawet jak na PS2. Jako fenomenalny dodatek do gameplayu dodano zbieranie robaków. Trzeba przyznać, że był to żenujący pomysł, ani trochę nie podnoszący miodności rozgrywki. Grę warto wypożyczyć tylko by zdobyć szybki tysiąc a później oddać w cholerę i już o niej nie myśleć.



Civilization Revolution


Gdy przypomnę sobie te wszystkie cudowne chwile na swoim 486 które spędziłem przy jedynej i prawdziwej Civilization to łezka się w oku roni. Przy dwójeczce, trójeczce już nie czułem takiego polotu, a przy czwóreczce się po prostu nudziłem. Revolution jak już wielu wspominało, nie jest żadną rewolucją. Jest po prostu okrojoną grą, której grafika nie podchodzi mi zupełnie. Jedynka była pełna ukrytych smaczków, które poznawałem z czasem. W Revo wszystko jest praktycznie automatyczne i nasze jedyne działanie ogranicza się do budowania budynków i jednostek. Trochę to rozczarowuje gdyż twórcy wspominając o dostosowaniu gry pod konsole powinni napomknąć o okrojeniu jej. Żenująca sprawa ale co zrobić. Kolejną rzeczą jest dlugość rozgrywki, która jest po prostu za krótka. Nawet na najwyższym poziomie trudności cała kampania to maksymalnie 3-4h. Dodane scenariusze są generalnie nudne i nie przyciągają uwagi. Brak opcji zaprzestania produkcji w mieście dobija, bo cóż tu zrobić gdy wszystko się już wybuduje. Ogołni jednak gra stoi trochę poniżej dobra. Czyli takie 7-. Za szybko się nudzi, ale przez parę godzin dostarcza naprawdę ciekawej zabawy.


Scene It? Lights, Camera, Action

Nie miałem jeszcze okazji przetestować tej gry na imprezie czyli tak jak powinno się w nią grać i póki co grałem sam ze sobą. Fenomenalna nie jest i jest to typowa zrzynka z buzz, ale posiada coś w sobie i jest dobrą pozycją. Na imprezę w sam raz. Co bym jej zarzucił to brak rozdzielenia przedziałów czasowych w opcjach i np. granie w same filmy z lat 90-tych, tylko wszystko jest wrzucone do jednego wora. Zapowiedziana jest już inna odsłona gry, pewnie się na nią skuszę. Poświecę jednak trochę miejsca na zabawną historię. Niedawno znajoma kupiła buzz dla PS2 przy otwieraniu paczki przez przypadek zdolny ja przeciął kabel, co automatycznie wyłączyło z rozgrywki jeden kontroler. No ale taki już jestem zdolny. W przypadku scene it takiej obawy nie ma bo paczka jest o wiele lepiej zapakowana a po drugie kontrolery są bezprzewodowe przez co mamy większą swobodę i mobilność. Wyglądają estetycznie i zdecydowanie bardziej solidnie od tych z buzz.


Ninja Gaiden II

Dalej gram i jeszcze nie skończyłem. Póki co jestem rozczarowany tą pozycją, głównie przez to, że animacja nie trzyma się kupy i potrafi nieźle chrupnąć. Do tego popsuta jeszcze bardziej została praca kamery, która to powoduje frustracje. Graficznie gra już nie powala tak jak jedynka, ogólnie zapowiada się, że historia za dobra to też nie będzie ale pożyjemy zobaczymy. Gaiden męczę od początku tylko na warriorze i to bardzo powoli. Jestem generalnie słaby w gry z gatunku slasher, ale jakoś daję sobie radę. Savepointy zostały trochę lepiej rozmieszczone, a także dodano checkpointy. System walki rewelacyjny, a arsenał jeszcze większy. Wprawdzie go nie do końca sprawdzałem, gdyż gram tylko dragon sword, ale wygląda na pokaźny.


Filmy:

Hancock


Poszedłem do kina spodziewając się żenującego filmu i dostałem w swoje ręcę przeciętniaka. Moim skromnym zdanie film byłby o wiele lepszy gdyby więcej uwagi poświęcono rozwalaniu miasta przez Smitha, gdyż dostaliśmy to tylko przez pierwsze 15 minut filmu. Potem zaczęła się fabuła pogarszać, psuć i komplikować. Całe wytłumaczenie dlaczego Hancock pił i miał wszystko w dupie okazuje się być żenujące. Ważne, że film sie dało strawić jako wypad na piątkowy wieczór.

2/5

Dark Knight

Film mnie dosyć mocno rozczarował, a to być może dlatego, że był hype’owany jak potrzaskany. Rzeczywiście Heath Ledger fenomenalnie zagrał Jokera i wszyscy będą to powtarzać przez długi czas, nie zmienia to jednak tego, że pan Eckhart zagrał słabo i był zbędny w tym filmie. A Bale to już w ogóle porażka, z tą swoją nienaturlną chrypą i obniżonym tonem głosu jakby zaciskał zwieracze nie dał się do siebie przekonać. Koleś który zagrał Tony’ego Starksa w Iron Man zagrał fenomenalną postać milionera, natomiast Bale nadaje się chyba tylko do ról takich kolesi jakich zagrał w Equilibrium czyli klocków. W sumie można by go postawić zamiast płyty betonowej i ciężko by było się domyślić, że płyty nie ma. Ogólnie fabuła była zgrabna ale nudna. Po prostu moim zdaniem nie robi się filmów 2.5h a już na pewno nie batmana. No ale Nolan zapewne o tym nie wiedział. Gadżety Batmana mi się nie podobały, to samo motocykl. Ledger uratował ten film

2.5/5

X-Files: I want to believe

Na ten film poszedłem tak po prostu bez żadnego przekonania. Bałem się czegokolwiek oczekiwać. Wyszło na to, że film miał tyle wspólnego z X-files co kot napłakał, a jedyny związek to Mulder i Scully. Jak wrzucili tam Jacka i Agatkę to film nadal by miał swój własny sens. Ogólnie jednak jestem zadowolony. Film był dobry i trzymał w napięciu. Wprawdzie żadnych paranormalnych rzeczy nie było i wszystko jakoś dałoby się wytłumaczyć. Ok, było jedno przegięcie, ale jak się pomyśli o tym co X-Files zazwyczaj serwowało to było to nic. Byłem naprawdę zadowolony wychodząc z kina, gdyż film cały czas zaspokajał mą chęć siedzenie w kinie. A jak mnie film nie nudzi to już jest dobrze.

3/5

Cosmic Collisions

Tym razem nie opisuję tu filmu fabularnego, a 30 minutowy film jaki zaserwowano mi w Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. Film prezentowany był w planetarium więc za ekran robiła kopuła. Narratorem był Rober Redford a cena biletu to $18.50, czyli prawie dwa razy tyle co za normalne kino i 2 razy dłuższy film. Niestety albo stety film zjadał na śniadanie trzy wymienione wyżej i wprawdzie nie zaserwował mi nic czego bym wcześniej nie wiedział (czytam sobie czasem o astronomii), to był świetnym materiałem dokumentalnym zaprezentowanym w cholernie dobry sposób. Jeżeli będziecie kiedyś w NY konieczcie odwiedzcie to planetarium.

5/5

OGŁOSZENIA PARAFIALNE

1. Zrobiłem update na blogu o New York http://nowyjork.blogspot.com
2. Postanowiłem update’ować owego bloga od czasu do czasu co by nie umierał.
3. Dalej chodzę niewyspany.
4. Muszę dziś rozmówić się ze swoja dziewczyną. Ciekawe czy skończy się to pierwsza kłótnią :)

Komentarze