Narzekanie na baby...

I stało się… w końcu nabyłem Wii. I co mogę powiedzieć? Że nie miałem czasu jej nawet do cholery podłączyć gdyż musiałem z moją sympatią jechać kupić nowe meble do jej pokoju (czytaj. robić za murzyna tragarza). W związku z tym, że wyjechaliśmy do sklepu o 6 wieczorem miałem jeszcze nadzieję, że zdążę trochę pocisnąć w zakupioną Zeldę. Ale nie bo w sklepie spędziliśmy cały wieczór, by następnie jeszcze jechać do jej domu. Był człowiek wolny, miał dużo czasu, zero zobowiązań, zero dodatkowych kosztów to wepchał się w związek. Ba, wczoraj wysyłałem sobie wiadomości ze znajomym. Piszę mu, że musimy się zgadać bo dawno się nigdzie nie bujaliśmy, a ona że koniecznie tylko zajęty jest ostatnio. Na co ja mu odpisałem, że ja też ale z innych powodów. Na co on spytał jak tam żonka (oczywiście nie jesteśmy małżeństwem – to tak by jasność była). Na co mu odpisałem, że nie dziwię się, że więcej facetów niż kobiet popełnia samobójstwo albo umiera na zawał serca.

A teraz by juz wyżalić się i wywalić z siebie wszystko co mi na sumieniu leży... ostatnio dostałem od niej wiadomośc czy mam ochotę iść do Radio City Hall 13 września na show jakiejś komediantki ze znajomymi. Zacznę może od tego, że lubię tych znajomych ale osobno, w chwili gdy są razem nie potrafię ich strawić. W związku z tym, że w chwili gdy dostałem wiadomość byłem na lunchu i kończyłem Halo Ghost of Onyx, to nie odpisałem. Po prostu nie lubię jak mi się przeszkadza, zaczęło się więc wydzwanianie i wysyłanie kolejnych sms. Oczywiście sprawę olałem. Ech, pod koniec lunchu wysłałem sms’a pytając się ile bilety kosztują. Byłem gotowy się poświęcić i pójść, ale postanowiłem, że płacę tylko za siebie. Odpisała, że $60. Pomyślałem tylko, że to kolejne pieniądze wyrzucone w błoto. Odpisałem, że muszę się zastanowić. A ona, że nie ma czasu bo muszą zarezerwować teraz i że to będzie jej prezent na urodziny. Jak to przeczytałem, to myślałem, że pierdolnę. Najpierw nie chce mi zakupić Wii, który byłby wymarzonym prezentem, a teraz idąc po najmniejszej lini oporu chce mi zrobić chyba najbardziej chujowy prezent jaki w życiu dostałem. Wliczając to swetry które dostaję od mamy co roku na gwiazdkę. Nie miałem siły by tego skomentować. Ale napisałem, co jak mi się nie spodoba? Na co ona odpisała, że to będzie prezent od niej i że będzie jej najwyżej przykro. Pomyślałem sobie tylko, to czemu wbrew wszelkiej logice porzucisz na chwilę swój egoizm i skąpstwo i kupisz mi prezent który chcę. Ale od kobiet logicznego myślenia oczekiwać nie należy. Wróciłem do pracy siadłem do kompa. Odpaliłem jeden z show tej baby na który mieliśmy iść. Trwałm 5 min i tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że nie ma niestety na planecie Ziemia dobrej komediantki. Jeżeli znacie jakąś dobrą napiszcie albo zarzućcie linkiem, bo jeszcze nigdy takiej nie widziałem. Chwyciłem więc za telefon i napisałem, że właśnie widziałem jej show i że raczej do zabawnych nie należy, ale skoro ona tak cholernie chce iść to pójdziemy. Oddam jej pieniądze później. Na co ona odpisała, że to jest prezent na urodziny i że show będzie super śmieszne. Odpisałem tylko „Maybe”. Takie mnie pytanie jednak naszło. Czy po tej wymianie sms’ów trudno było pojąć, że takowego prezentu nie chcę i nie mam za bardzo ochoty iść na ten show. Nie wiem czy mam do czynienia tutaj z egoizmem, głupotą, brakiem myślenia, ignorancją czy może wszystkim po trochu. A może jest to myślenia w stylu „zrób komuś prezent jaki sam byś chciał dostać”. W takim razie ja jej powinienem kupić grę, albo wziąć ją na turniej Halo. Pewnie tak zrobię.

Brak myślenia zresztą udowodniła mi nie raz. Np. gdy kupiliśmy listwy do jej pokoju (zgadnijcie kto je zakładał) stwiedziła, że koniecznie je musimy pomalować przed założeniem gdyż potem nie będzie jak i się pomaluję ścianę. Nie chcąc za bardzo wdawać się w dyskusję, spytałem tylko czy słyszała o takim wynalazku jak TAŚMA którą nakleja się na ścianę. Jej auto ostatnio poszło do warsztatu, bo miało jakąś awarię. Dostała rentala i zaczęła wyzywać, że śmierdzi w aucie i jest brudno i że zadzwoni by jej inny dali. Na co ja spytałem czy słyszała kiedyś o tym by wziąć szmatkę i umyć je. Na co ona, że nie będzie myć nie jej auta. Na co ja, że ma oczywiście rację, lepiej stracić nerwy i 2h by wymienili jej auto, albo 20 min na posprzątanie.



Ach i od razu lepiej się poczułem. Dobrze, że nie rozumie polskiego i nie przeczyta jak na nią nadaję. Ogólnie żeby nie było jestem szczęśliwy w związku, jednak za dużo wkładu mnie on kosztuje a nie dostaję praktycznie nic w zamian. A związek to suma kompromisów. Tak więc czekają nas pewne zmiany... jak np. drastyczne zmniejszenie moich wydatków na nią i skończenie w końcu tego pieprzonego remontu jej pokoju, który zabierze mi czwarty weekend z rzędu. Dobrze, że za tydzień urlop.



Wracając jednak może do tematu Wii, to możecie się spodziewać showshowshow na ten temat. Nie wiem jeszcze czy przypadkiem nie będzie on miał formy normalnej a nie prześmiewczej jak to do tej pory bywało. Wszystko się okaże. Może zrobię całą serię filmików z Wii. Wiadomo nie od dziś, że konsola nie jest zbyt popularna w Polsce. Same Nintendo jakoś słabo stara się podbić polski rynek. Widać to również doskonale na przykladzie handheldów, gdzie PSP wiedzie prym. Jasne głównie przez możliwość zmodowania konsoli, ale tak samo na DS’a istnieje R4 dzięki czemu odpalimy każdą i dowolną grę. Być może innowacyjne granie nie dociera do naszego kraju i wszyscy lecą na grafę. W ogóle to pytany wczoraj byłem co sądzię o handheldach. Otóż jestem posiadaczem DS’a do po którego sięgam niezwykle sporadycznie. Nie podróżuję autem, ani pociągiem. Jeżdzę wszędzie autem, więc handheld sam w sobie nie ma u mnie prawa bytu, a zakupiony był tylko i wyłącznie na lot do Polski, który niebagatela trwa 9h. Nie twierdzę, że handheldy nie dostarczają fun’u i nie są świetnym sposobem spędzienia czasu. Ja jednak nie widzę większej przyjemności w naparzaniu na nich w domu, gdyż od tego mam konsole stacjonarne. Sięgnę czasem po mojego DS’a by pograć w Ace Attorney czy Advance Wars czy jakieś konkretne hity. Jeżeli nie miałbym handhelda to bym nie płakał, po prostu nic by się nie zmieniło. Biorąć pod uwagę, że naprawdę mam mało czasu i na nic mi go nie starcza. Dodatkowy zabijacz chyba by mnie zabił. Na pewno jednak sprawdzę akcję podłączania DS i Wii bo lubię takie patenty. Nie planuję zakupu PSP, ale nigdy nic nie wiadomo. Może w przyszłości mi się odwidzi.

Ponadto przeprowadziłem dzisiaj w mym pokoju operację. Operacja kable. Jak prezentuje poniższe zdjęcie tak wyglądało przed...



A taki jest efekt końcowy...



Komentarze

k pisze…
Polecam PSP :) miałem DS'a ale potem go opchnąłem na rzecz zakupu PSP i to chyba się opłaciło ale po 2 latach PSP także sprzedałem gdyż nudziło mnie to nic nowego się nie działa potem porozglądałem się za czymś lepszym i stacjonarnym i tak znalazłem swojego xboxa :D
maciucha pisze…
Oj, Zer... Nie rozumiem tylko po c z nią dalej jesteś? Jak wykorzystuje cię za murzyna a w sprawach takich jak urodziny idzie po najmniejszej lini oporu a dodatkowo jest oporna na myślenie, to dawno dałbym spokój. Urodą też nie błyszczy więc nie wiem na co czekasz ;).
Greg pisze…
gratuluje kupna i wspolczuje kobiety... moja na urodziny chce mi kupic gry :) ale zeby byla niespodzianka kazala wypisac sobie kilka tytulow i cos z nich wybierze :) sciagnela sobie videorecenzje z gametrailers, czytala recki w neo i pe - kobieta sie stara
psp olej
evil_pill_man pisze…
stary... to jest dobra komediantka :D mi się podoba :D (proszę się nie sugerować początkiem linka, film jest bardzo okej ;p)

http://www.youporn.com/watch/129200/nothing-up-her-sleeves/